Menu główne:
Ja, jak chyba każde dziecko, w wczesnej młodości marzyłem aby mieć na czym jeździć. Wyłączam tu pierwsze pojazdy w którym każde prawie dziecko jeździło, mianowicie wózek dla niemowląt i wózek dla trochę starszych dzieci. Pierwszym pojazdem który świadomie sam wykorzystywałem do samodzielnej jazdy był wózek dla lalek mojej starszej siostry. W mieszkaniu którym mieszkaliśmy był długi korytarz. Korytarz miał około 14m długości. Przestrzeń ta nadawała się do jazdy na wózku, a wyglądało to tak. Robiłem kilka kroków obok wózka, wskakiwałem z boku na wózek i rozpędem jechałem przez cały długi korytarz, dobijając na końcu korytarza do wiklinowego fotela. Innym pojazdem który wykorzystywałem do samodzielnej jazdy był rowerek trójkołowy mojej starszej siostry. Trasa była wtedy trochę dłuższa. Przebiegała przez korytarz, pokoje leżące obok korytarza i drzwi prowadzące do tych i miedzy tymi pokojami.
W domu w którym mieszkaliśmy było duże ładne podwórko równo wyasfaltowane. Świetnie nadawało się do jazdy, na przykład na rowerze. Niestety ja takiego nie miałem. Gdy rozpocząłem naukę w szkole, często chodziłem pod sklep rowerowy i patrzyłem ile takie cudo kosztuje. Rower kosztował wtedy około 150zł co na owe czasy było ceną wysoka. Koledzy od sąsiadów mieli rower. Był to duży rower dla osób dorosłych. Mój starszy o 2 lata kolega jeździł na nim. Ponieważ był za mały i nie mógł dosiąść roweru w normalny sposób a był to rower męski, jeździł na nim sposobem tak zwanym „pod rurką”. Ja nie umiałem wtedy wogóle jeździć na rowerze dwukołowym. Po długich prośbach rodzice ulegli. Kupili mi ładną hulajnogę. Była to hulajnoga na łożyskach kulkowych. Świetnie się na niej jeździło. Jeszcze dzisiaj mam ślady na kolanach po wywrotce na Karbowej. (Karbowa obecnie nie istnieje, to przedłużenie ulicy Damrota w Katowicach – prowadziła w kierunku lotniska) Wracając z lotniska jechaliśmy na hulajnodze w dwójkę mój kuzyn i ja. Droga prowadzi w dół, wtedy była to polna kamienista droga z wybojami. Po najechaniu na wystający kamień nastąpiła wywrotka. Efektem było rozcięte kolano. Ślady na kolanie mam do dziś.